Ładowanie...
X

Poznański Bieg Spadających Liści – relacja

Sobota 26. października z pozoru była dniem jak każdy inny. Słońce wstało o 7:19, świeciło w zenicie o 12:19, a o 14:00 banda fanów kolorowych kucyków spotkała się w środku lasu… – Co proszę?! – Tylko bez nerwów, cel spotkania był zgoła inny, niż mogłoby się wydawać ;-).

Wśród poznańskich bronies znalazło się kilka osób, które w jesienny dzień, który do tego nie zapowiadał się najlepiej, miały ochotę spędzić czas jak bohaterki “naszego” serialu i pobiec między drzewami oraz wśród spadających liści.

Po rozważeniu plusów i minusów różnych miejsc, zdecydowaliśmy, że wydarzenie odbędzie się w Lasku Marcelińskim.

Cierpliwie poczekaliśmy na wszystkich (prawie, pozdrawiamy Cię, Toczas 😉 ) w miejscu zbiórki, co niektórzy przebrali się nawet w stroje sportowe (wow, tak profesjonalnie!), po czym przyszedł czas na mały, ale miły akcent, a mianowicie – nagrodzenie zwycięzcy mini-konkursu z Facebooka, polegającego na odgadnięciu ze zdjęcia miejsca, w którym odbył się bieg.

Odebranie nagrody

Odebranie nagrody

Wreszcie nadszedł czas na główną część wydarzenia!

Do biegu, gotowi, start!

Fani kucy ruszyli trasą mającą 3,45 km, przebiegnięcie której zajęło im 25 minut i 54 sekundy.

Nikt nie zmarł, nie połamał się i nie padł ze zmęczenia :-). Tempo odpowiadało każdemu, chwialami łapano oddech w marszu, także po dotarciu na metę, na twarzach uczestników widniały rumieńce i uśmiechy.

Niektórzy jednak mają naturę leniucha (czo ten Zafeu) i takie osoby wolały duchowo wspierać naszych sportowców, jednocześnie umilając sobie czas grą w Time’s Up oraz szykując bananyn…

 BANANYYYY?!

Podobno owoce te rozdaje się na każdym maratonie. Nie wiem, nie byłam nigdy, jeśli to nie prawda to zgłaszajcie się z pretensjami do P0na :-P. My postanowiliśmy wzmocnić biegaczy właśnie tym owocem, zadbaliśmy też o nawodnienie i zapewniliśmy przerwę na odpoczynek przed wyścigiem.

Do you like bananas?!

Do you like bananas?!

IMAG0878

Chwila odpoczynku przed wyścigiem

"Srebrny medalista"

No nie wierzę. Banan?

Nie każdy podjął się wyzwania, jakim było kolejne wysilanie się. Na szczęście znalazło się kilku odważnych, by zmierzyć się w wyścigu na trasie o długości 1,6 km.

Zwycięzca może się pochwalić całkiem ładnym czasem, gdyż przebył dystans do mety w 6 minut i 22 sekundy. Oczywiście każda osoba świetnie się spisała, kolejne czasy to: 7m09s, 7m30s i 8m11s.

Powrót zmęczonych biegaczy

Powrót zmęczonych biegaczy

Sprinterzy uzupełnili sobie elektrolity dzięki niebieskim napojom, po czym dorwaliśmy się do reszty bananów i przystąpiliśmy do wręczenia nagrody dla “złotego medalisty”.

Zwycięzca wyścigu

Zwycięzca wyścigu

Na koniec zabraliśmy się za robienie zdjęć grupowych, by uwiecznić chwile na łonie natury.

IMAG0891

Dziękujemy serdecznie wszystkim bronies, którzy zdecydowali się przybyć na Bieg Spadających Liści. Mamy nadzieję, że każdy z Was jest zadowolony i że w przypadku organizowania podobnych wydarzeń, również się pojawicie, a może nawet zachęcicie innych fanów pastelowych parzystokopytnych do wzięcia udziału :-).

 

Pozdrawiamy,
Zaff i P0n